Jak to się stało; Rakowski Mieczysław F.
postać ostatniego premiera Polski Ludowej i ostatniego pierwszego sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej będzie siłą rzeczy budzić skrajne emocje i opinie, bo jak często mówił sam przywołany, czyli Mieczysław Rakowski, nie jest on plastikową lalką, którą można się bawić ale jest ona nijaka, a jemu udało się osiągnąć to, że wokół tego, co robił wybuchała pełna ekspresji, żywiołowa dyskusja, to znaczy, że był człowiekiem z krwi i kości, do bólu prawdziwym i autentycznym, i jeśli ktoś podejmuje się dokonania rozliczenia tego, co zrobił, niech czyni to w rzetelny i merytoryczny sposób, ale z całym bogactwem inwentarza, w którym przyszło mu działać. Jednak nim dokonają tego inni, czyli zawodowi biografowie, dostajemy napisany barwnym i ciekawym językiem zapis z życia Autora, taki zbiór kartek z kalendarza, które zaprezentowane zostały według przyjętego przez Rakowskiego klucza, a mianowicie, że korzystając ze swego dziennika, który pisał już od czasów studiów, i różnego rodzaju zapisek, próbuje on odtworzyć swoją drogę kariery, która doprowadziła go na szczyty władzy, a której początki związane były z jego pracą jako dziennikarza, a potem wieloletniego redaktora naczelnego niezwykle popularnego pisma jakim była Polityka. Pismo, jak na ówczesne czasy, mocno nie ortodoksyjne, z silną nutką dekadentyzmu idącego w kierunku socjalizmu z liberalną twarzą, sprawiło, że było zawsze traktowane jako głos wolny i bardziej otwarty niż ten prezentowany z mównic kolejnych plenów czy partyjnych posiedzeń. Była też Polityka miejscem, w którym swoje miejsce znaleźli dziennikarze, którzy z racji swego wykształcenia i intelektualnej otwartości, choć absolutnie tkwiący w strukturach partii, potrafili umiejętnie manewrować, i na ile pozwalały im czuwające nad linią pisma właściwe organy i cenzorzy, wpuszczać trochę świeżego powietrza w socjalistyczne skostniałe struktury i pozwalały wierzyć, że partia i jej członkowie nie mają tylko jednego betonowego oblicza, ale że są tam też ludzie światli i autentycznie zaangażowani w kształtowanie zdrowej i normalnej socjalistycznej rzeczywistości. Do tego grona z całą pewnością należał Rakowski. Wybrał partie nie z koniunkturalnych założeń, ale dlatego, że mając 19 lat uwierzył, że partia zaprowadzi społeczną sprawiedliwość i pomoże stworzyć lepszy świat dla zniszczonej i zacofanej gospodarki powojennej i posanacyjnej. I choć nigdy od tej partii nie odszedł i ostatecznie stał się jej likwidatorem i urządził jej pogrzeb, to swoich przekonań nie zmienił. Wprawdzie nigdy też do końca nie rozliczył i nie ocenił krytycznie działań, które realizowane były w komunistycznej ojczyźnie, a które ze sprawiedliwością i prawem nie miały nic wspólnego, a które firmował swym nazwiskiem będąc członkiem rządu, ale był na tyle przenikliwym interpretatorem życia, że widział co się dzieje i jakie dobre działania w miarę swoich sił i możliwości powinno się wybrać. Tym bardziej, że sam nie był akceptowanym i uznawanym w partii, bo był postrzegany jako przywódca jej liberalnego skrzydła, które tym bardziej wzbudzało opór i niechęć tych, którzy głosili twarde i jednoznacznie nie dialogowe poglądy, im większe zdobywało wpływy. Jednak konsekwentnie kształtował swoją pozycję i nie raz drukował artykuły, które budziły sprzeciw i konsternacje u innych, i tylko życzliwa opieka i wsparcie samego Wojciecha Jaruzelskiego i Kiszczaka oraz współpraca z takimi postaciami jak Jerzy Urban czy Mieczysław Wilczek, zapewniały mu wolność i bezpieczeństwo. To naprawdę ciekawa postać, w pamięci potomnych pozostanie jako ten, który podniósł rękę na kolebkę Solidarność podejmując decyzje o likwidacji stoczni gdańskiej, ale też i jako ten, który był sygnatariuszem porozumień sierpniowych i jako dążący do dialogu i spokoju społecznego przedstawiciel partii, która domagała się głosami dogmatyków rozwiązań siłowych przeciw zbuntowanym elementom imperialistycznym, w których on widział zwyczajnych ludzi wałczących o lepsze jutro. Zachował ideową postawę mimo, że dalekie mu były sympatie religijne czy moralne przekonania. Chciał być zawsze dobrym człowiekiem. Postać zasługująca na dobrą historyczną pamięć. - recenzja z Lubimyczytać.pl
12.00 zł